niedziela, 31 lipca 2011

Biała mogiła

Czyli Akmoła. Tak do 1998 roku nazywała się obecna stolica Kazachstanu. Astana znaczy po prostu stolica. Nowozelandczyk, z którym gadałem chwilę w Almatym powiedział, że będę nią zawiedziony. Guillaume, u którego mieszkałem w Astanie przez kilka dni mówi, że to miasto dobre na kilka dni. Ciężkie do życia na co dzień. Szczególnie zimą. To miasto na wpół żywe. Muszę powiedzieć, że zdecydowanie nie jestem zawiedziony, choć zgadzam się z Francuzem. Mieszkać bym tu nie chciał. W 2011 roku. W 2030 to miejsce ma szansę stać się fantastyczną metropolią. Dzisiaj Astanie brakuje jeszcze działań, szczególnie w obszarze kultury. Ale gdy te się rozwiną, a ambitne plany rozbudowy do roku 2030 zostaną zrealizowane, to tożsamość Astany będzie z pewnością wyrazista.

To miasto to wybryk manii wielkości prezydenta Kazachstanu, Nursułtana Nazarbajewa. Wiele osób uważa, że to czysta paranoja. Ludzie zastanawiają się co się stanie gdy Nazarbajewa już nie będzie. Czy pojawi kolejny megaloman, który postanowi zbudować sobie nowy pomnik? Czy miano stolicy powróci do Almaty, która swoim duchem nadal nią pozostaje? Co wtedy stanie się z Astaną? Cóż, prawdę mówiąc mam nadzieję, że kolejny prezydent Kazachstanu będzie tę śmiałą wizję kontynuował. Historia zna wiele przypadków wielkich władców, którzy dla podkreślenia swojej świetności i dokonań stawiali nowe metropolie. Gdyby nie takie zapędy nie byłoby pewnie dzisiaj Samarkandy Timura czy Petersburga Piotra I. Nieprzyzwoicie pewnie porównywać Nazarbajewa to takich postaci, chociaż ich władanie pewnie miało znacznie mniej znamion demokracji a ofiar było wielokrotnie więcej. Po tym co tutaj zobaczyłem Nazarbajew wydaje mi się jednak człowiekiem fascynującym. Staram się nie poddawać niezwykle umiejętnie budowanej przez niego indoktrynacji. Ale to naprawdę jest wielki, strategicznie przemyślany front budowy wizerunku człowieka legendy za życia. Astana jest jego głównym punktem. Zaczęło się od przeniesienia stolicy. Pretekstem było lepsze, bardziej centralne umiejscowienie geograficzne Astany. Jak zmienić małą miejscowość pośrodku stepu w dynamiczną, nowoczesną metropolię w ciągu 30 lat (obecnie jesteśmy gdzieś na półmetku)? Ano zarządzić, przenieść całą administrację, powierzyć plany świetnemu architektowi (Kisho Kurokawa)
, skierować tu strumień inwestycji (roczny budżet Astany to połowa budżetu Warszawy, ale pamiętajmy, że mieszka tu ledwie 500-700 tys. ludzi, a budżet ten rośnie z roku na rok w tempie kilkudziesięciu procent), stworzyć specjalną strefę ekonomiczną z licznymi zachętami podatkowymi sprzyjającymi inwestycjom, no i zaprosić do współpracy kilku najlepszych światowych architektów (swoje projekty realizują tu, m.in. Sir Norman Foster oraz Manfredi i Luca Nicoletti), a potem już tylko konsekwentnie realizować założenia.


Rzeka Iszym.

 


Nowym punktem centralnym miasta jest oczywiście Pałac Prezydencki. Leży on na osi, którą otwierają trzy znaczące budynki – Akademia Sztuk Pięknych w kształcie przeciętego walca (lokalni nazywają go popielniczką), Pałac Niepodległości właśnie oraz Pałac Pokoju i Pojednania, zaprojektowana przez Fostera, niezwykła szczególnie we wnętrzu, piramida. Mieści ona sale wystawowe, salę operową na 1500 miejsc i ogród zimowy. Na samym szczycie, pod zaprojektowanym przez Briana Clarke’a witrażem z motywami flagi kazachskiej i białych gołębi, znajduje się sala konferencyjna. Zwykli śmiertelnicy docierają do niej po rewelacyjnie zaprojektowanych przeplatających się schodach. Dla prezydenta i jego gości przewidziana jest winda. Ma się w tym wnętrzu przedziwne uczucie. Trochę jak z filmu science fiction. Mogłaby się tu mieścić kwatera główna Jedi. Tak, w uproszczeniu, można by sobie również wyobrazić miejsce, z którego ludzkie losy śledzi i o nich decyduje Bóg.

Na drugim końcu osi znajduje się kolejna realizacja Fostera – Khan Shatyr, gigantyczne i nietuzinkowe centrum handlowe. Wygląda ona jak nieco zniekształcona jurta wysokości 150 metrów. Poza sklepami znajduje się w niej wesołe miasteczko, z tzw. drop tower oraz kolejką górską, a także Beach Club. Na samej górze budynku stworzono bowiem specjalną przestrzeń, w której przez cały rok utrzymywana jest temperatura 26 stopni. Jest piasek, są baseno-jeziora, palmy, bary i duża zjeżdżalnia. Muszę powiedzieć, że naprawdę czuć tam plażowy klimat. Jest to jednak rozrywka dla zamożniejszych gości Khan Shatyr.
Nieco z boku centralnej osi, znajduje się efektowny budynek sali koncertowej Nicolettich. To zestaw przeplatających się płaszczyzn, kolorem nawiązujących do mozaiki tutejszych zabytkowych meczetów, z niesamowicie skomponowaną szklaną płaszczyzną na froncie, w której świat odbija się na dziesiątki sposobów w zależności od tego z którego miejsca na nią patrzymy.

Niedaleko Pałacu Prezydenckiego znajdują się budynki obu izb parlamentu, które rozdzielone są dwiema złotymi kominowatymi wieżami mieszczącymi centra biznesowe.

Kolejną niezwykła budowlą jest Pomnik Baiterek. Jego symbolika związana jest z dawnymi nomadycznymi wierzeniami Kazachów. To złote jajo składane na czubku drzewa przez mitycznego ptaka Samruka. W jaju ukryte są tajemnice ludzkich pragnień i szczęścia. Drzewo łączy ziemię z niebem, co symbolizuje przemianę lata w zimę, dnia i nocy oraz walki dobra ze złem. Baiterek oznacza silne, młode, rosnące drzewo i symbolizuje państwo kultywujące swoje korzenie ale ambitnie patrzące w przyszłość. Projekt pomnika również popełnił Foster.

Jest jeszcze kilka naprawdę ambitnych, lepszych lub gorszych, ale odważnych budynków, które przykuwają uwagę. Należą do nich, m.in. budynek jajo mieszczący archiwum narodowe czy wieżowiec Ministerstwa Transportu i Komunikacji nazywany przez mieszkańców zapalniczką.

To chyba najważniejsze z tego co jest. A będzie dużo więcej. Kompleks kilkunastu różnej wielkości klocków z podziemnym miastem to kolejny projekt Normana Fostera. Mała zadaszona Wenecja z kanałami po których będą pływały łodzie. Niesamowita Biblioteka Narodowa projektu Bjarke Ingels Group. Zagospodarowana wyspa na rzece Ishim. Sztuczne jezioro z dzielnicą willową. To tylko kilka przykładów tego co jeszcze czeka Astanę. Jak będzie wyglądać miasto w roku 2030 można zobaczyć w Pałacu Niepodległości na gigantycznej, niezwykle szczegółowo wykonanej makiecie.

Akademia Sztuk Pięknych i Muzeum Niepodległosci.

Pałac Pokoju i Pojednania.



Na srednim planie "zapalniczka".

Khan Shatyr.

Beach Club.




Baiterek.
 
Jak jeszcze Nazarbajew buduje swoją legendę? Ano wystarczy przykład dwóch muzeów – Prezydenckiego Centrum Kultury i Muzeum Prezydenta. Nazwy mówią za siebie. Oba mają podobny charakter, ale szczególnie zawartość tego drugiego jest ciekawa. Znajduje się ono w starym Pałacu Prezydenckim. Zwiedza się tu wnętrza, w których Nazarbajew urzędował, wypełnione głównie różnymi prezentami, które dostawał podczas pełnienia urzędu.

Eksponaty są przeróżnej wagi i jakości. Wiele z nich to prezenty od głów państw czy ważnych ich przedstawicieli. Sporo pochodzi rzekomo od ludu kazachskiego, od różnych prowincji, miast, etc. Jest też dużo podarków od wielkich światowych koncernów paliwowych jak Chevron czy Agip. No a są także przedmioty, które po prostu do Nazarbajewa należały, jak pióro, którym podpisywał dokumenty w roku 1998. Trafiają się także podarunki od innych instytucji, z którymi prezydent się zetknął – od zespołu hotelu Shangri-la w Singapurze czy od Zarządu Portów Tajlandzkich. Znajdziemy tu kolekcję medali olimpijskich zdobytych honorowo przez prezydenta. Są pięknie wyeksponowane togi kilku uniwersytetów, które nadały Nazarbajewowi tytuły naukowe. Jest złoty medal od Republiki Kirgistanu, który skojarzył mi się od razu ze znanym z „Misia” dyplomem – Markowi Złotnickiemu za zajęcie pierwszego miejsca. Ponadto mamy tu ważne odznaczenia państwowe wielu krajów, głównie z dawnego bloku wschodniego, ale także np. z Watykanu. Jest wśród nich order Orła Białego nadany w 2002 przez prezydenta Kwaśniewskiego. Panowie nadal chyba utrzymują kontakty, bo widziałem tu także piękne pióro Amber Rex wykonane ze złota, srebra i bursztynu, które Nazarbajew otrzymał od Aleksandra Kwaśniewskiego w 2010 roku. Dalej jest tutaj trochę bardziej osobistych rzeczy prezydenta. Są zdjęcia rodzinne, karta górnika, karta członkowska związków zawodowych, no i liczne odznaczenia wojskowe Nazarbajewa. Znajdziemy także gablotę z książkami napisanymi przez prezydenta. Jedno piętro jest poświęcone sukcesom sportowym, których oczywiście prezydent jest ojcem. Do ciekawszych eksponatów należą rower Alexandra Vinokourova, na którym startował on we Vuelta Espania w 2009 roku i rękawice Lewisa Hamiltona. Oddzielna część poświęcona jest VII zimowej azjatyckiej olimpiadzie, która odbyła się w tym roku w Astanie i Almatym (to swoją drogą też ciekawe, bo pewnie spokojnie mógłby to być tylko Almaty, tym bardziej, że oba miasta dzieli prawie 1000 km). Impreza ta jest tu opisywana jako zwieńczenie fantastycznej kazachskiej strategii sukcesu, a Kazachstan odniósł na niej fantastyczne zwycięstwo.

W jednym z pomieszczeń zebrano szachy. Niektóre z nich rzeczywiście niezwykłej urody i finezji. W komplecie szachów otrzymanym od Aleksandra Łukaszenki po dwóch stronach stoją armie, które walczyły ze sobą w 1812 pod Borodino, a każda z figur jest autentyczną postacią historyczną. Jako królów mamy zatem Cara Aleksandra I oraz Napoleona. Obok znajdziemy z kolei szachy ofiarowane przez Leonida Kuczmę, których motywem przewodnim jest walka Ukrainy o niepodległość. Naprzeciw siebie stoją armie ukraińska i polska, prowadzone jak rozumiem przez Bohdana Chmielnickiego i Jana Kazimierza.

Wszystko to co jest tu zgromadzone oraz sposób w jaki jest eksponowane tworzy mit człowieka, który jest sprawcą ogromnego sukcesu Kazachstanu zarówno w kontekście rozwoju wewnętrznego kraju, jak i w zakresie stosunków międzynarodowych oraz działań na rzecz całego regionu Azji Środkowej.

To półbóg, którego należy podziwiać i szanować. W Muzeum Niepodległości wisi sporej wielkości obraz przedstawiający prezydenta Nazarbajewa z insygniami prezydenckimi kroczącego w szpalerze polityków całego świata, którzy biją mu brawo. Na samym przedzie Borys Jelcyn i Francois Mitterrand. Dalej są Blair, Bush, Berlusconi. Jest także Władimir Putin, którego dłonie są sprytnie ukryte za krzesłem. Nie widać zatem czy klaszcze.

No i absolutnym hitem jest dla mnie to, co znajduje się wewnątrz Baitereka, na którego szczycie jest punkt widokowy. Na samej górze, obok globu z tabliczkami wszystkich religii świata, jest pozłacany odcisk prawej dłoni prezydenta. Legenda mówi, że gdy przyłoży się tam swoją dłoń i pomyśli życzenie, to ono się spełni. Ludzie więc przykładają.

Co o swoim prezydencie myślą Kazachowie? Dziewczyna oprowadzająca po Muzeum Pokoju i Pojednania powiedziała jakby wyuczoną formułkę – nasz prezydent jest dla nas bardzo dobry. Inna dwuznacznie się uśmiechnęła. Asema, sympatyczna i zaskakująco dowcipna dziewczyna, z którą rozmawiałem na imprezie u włoskiego pracownika struktur Unii Europejskiej (swoją drogą to lekki skandal w jaki sposób wydawane są pieniądze z naszych w końcu między innymi podatków), zdecydowanie była zwolenniczką prezydenta. Jest więc różnie, ale myślę, że w jakimś sensie ludzie, szczególnie mieszkańcy Astany, są dumni z tego co się dzieje. Kazachowie w ogóle uważają się za lepszych niż pozostali mieszkańcy regionu. Nie lubią być z nimi porównywani. Czy gdyby wybory były demokratyczne wygrałby je Nazarbajew? Pewnie tak, chociaż raczej nie osiągnąłby obecnego 95% poparcia.

Odcisk dłoni prezydenta w użyciu.






Na jednym z przystanków bileterzy i bileterki mówią do puszki.

 
A na zakończenie pozostaje mi jeszcze pochwalić życie nocne Astany. Było tak fajnie, że przegapiłem swój pociąg do Almatego i musiałem zostać dwa dni dłużej, bo o bilety na pociąg tu niełatwo. Guillaume, dziękuję za cierpliwość.


P.S.
Poniżej parę zdjęć bonusowych, bo pojawiały się prośby o trochę rewii mody. Nie zawsze się uda uchwycić, to co najciekawsze, ale jakiś pogląd będzie.








1 komentarz: