piątek, 5 sierpnia 2011

Nul szesnatcat

 



Nu kak? Minęły 2 miesiące. Wypada zrobić krótkie podsumowanie. Będzie trochę bardziej osobiście.

Po pierwsze na pewno nie żałuję. To była doskonała decyzja, bez względu na to, co będzie później, po powrocie. Już do tej pory przeżyłem pewnie więcej niż przez ostatnie kilka lat. Poznałem mnóstwo ludzi. Wielu z nich naprawdę ciekawych i wartościowych. Zobaczyłem dużo. Nauczyłem się sporo o kilku krajach, o ludziach, o sobie. Najprzyjemniejsze dla mnie jest zawsze weryfikowanie swoich wyobrażeń o krajach, do których jadę. Uwielbiam być zaskakiwany i wiem, że w każdym kolejnym kraju mnie to czeka. Darek Karłowicz na pożegnanie powiedział, że najważniejsze, paradoksalnie, aby ten wyjazd pomógł mi poznać to, co zostawiam. I tak rzeczywiście jest. To chyba największa zaleta takiej długiej podróży. Poprzez poznawanie obcego poszerzam swoją perspektywę patrzenia na swoje. Najczęściej po prostu to bardziej doceniam. Wiadomo, że docenia się najbardziej rodzinę, bliskich, przyjaciół, ble, ble. Ale przede wszystkim inaczej myślę o codzienności, która potrafi bardzo doskwierać, męczyć i powoduje, że czegoś brak. Goni się więc za czymś, szuka, nie wiadomo do końca o co chodzi, czuje się jakoś tam nieszczęśliwie. Z daleka to wszystko nabiera innego znaczenia. Ten wyjazd pozwala mi spokojnie myśleć o przyszłości. Myślę, że wrócę stąd dojrzalszy. Mam nadzieję, że to nie znaczy zdziadziały.. Nawet czasem, jak sobie tu mieszkam u kogoś, kto prowadzi normalne życie i ten ktoś rano wstaje do roboty, a ja po raz pierwszy w życiu mogę sobie niespiesznie zrobić kawę i poczytać książkę, to mu trochę zazdroszczę. No, że ma jakiś konkret. I to trwa tak do pierwszego łyka kawy.
Iran, goscinnosc.

Turkmenistan, pustkowie.

Uzbekistan, lubią wypic.

Kazachstan, kwatery do wynajęcia na godziny.
I też tak to jakoś jest, bo ja w ogóle lubię miasta, ale też w mieście żyję na co dzień, więc to jest przestrzeń mi najbliższa, że najlepiej w miastach wypoczywam (przynajmniej w miastach jakoś tam duchem bliskim W-wie). Wcale nie ciągnie mnie do natury. Dlatego też zasiedziałem się w Almatym, Astanie, a teraz najchętniej zostałbym dłużej w Biszkeku, który strasznie mi się podoba.

Co jeszcze, tak wsobnie, zwróciło tu moją uwagę? Tempo jedzenia. Ja przez ostatnie lata nauczyłem się jeść zawsze w pośpiechu. Zawsze było coś do zrobienia, zawsze na szybko, a to zaraz spotkanie się zaczyna, a to ktoś dzwoni, a to załatwić coś trzeba. Więc wyrabialiśmy się z Pawłem czy Jackiem (bo Jacek wygryzł potem Pawła z pracy) w 20 minut z pójściem na „policję”, odstaniem w kolejce, zjedzeniem i powrotem. Jeśli w ogóle udało się wyjść na obiad. No i tutaj staram się nauczyć jedzenia powoli. No bo to zdrowo i cholernie przyjemnie. Powoli zaczynam zauważać pierwsze przypadki osób jedzących szybciej ode mnie. Hai!

Nie wiem czy to kogoś interesuje, ale mam ochotę się trochę wyżalić. Bo tak mniej więcej po pierwszym miesiącu był kryzys. Strasznie zatęskniłem. Pomyślałem, że to jednak kupa czasu i może nie do końca się do tego nadaję. Nie myślałem oczywiście żeby wrócić. Tu moja wyrąbana w głowie przez Tatę konsekwencja jest bezlitosna. Ale się głęboko zadumałem na kilka dni i pomyślałem, że ciężko będzie. Pomogła oczywiście obecność Michała w tym czasie. Potem miałem z kolei tygodniowego doła po jego wyjeździe. Zresztą wspólnie doszliśmy do wniosku, że najlepsza opcja to podróżowanie razem z rozdzielaniem się raz na miesiąc czy dwa, tak na dwa tygodnie czy miesiąc. Wtedy można zachować idealną równowagę. Mieć towarzystwo, wsparcie itp. ale co jakiś czas odetchnąć, pobyć z sobą samym, zatęsknić.

Teraz doszedłem już chyba do siebie. Spodziewam się jeszcze niejednego kryzysu, bo ja jednak miętki jestem, ale już wiem, że będzie dobrze. Ten wyjazd pozwolił mi też docenić krótsze wakacyjne podróże. Dotąd zawsze wydawało mi się, że to za krótko, za mało. Teraz widzę, że miesiąc to naprawdę sporo, optymalnie (tak, niestety nie 2 tygodnie więc trzeba się uprzeć i z pracodawcą dogadać). No dobrze, idealnie byłoby może dwa, ale tylko nauczyciele, pisarze i spełnieni biznesmeni mogą sobie na to pozwolić. Muszę też przyznać, że tak jak po pierwszym miesiącu byłem zafascynowany tym jak czas spowolnił, tak teraz zaczynam być lekko przerażony, że on cholera znowu przyspiesza. Trzeci miesiąc już trwa. Za chwilę będzie 1/4 wyjazdu.

No i w ogóle, mój nastrój bardzo zależy od towarzystwa i otoczenia w jakim jestem. O Michale nie muszę mówić. Doskonale wpłynął na mnie Guillaume, lekko pieprznięty, cholernie otwarty i pozytywny człowiek (o dziwo, bo to Francuz przecież). Bardzo dobrze czuję się w towarzystwie Bakytbeka i jego żony Meerim w Biszkeku. Za to totalnie zdołował mnie np. jakiś feralny wagon, który trafił mi się w drodze z Astany. Ani jednej pozytywnej osoby. Same ponure i brzydkie twarze. Wysiadłem z tego pociągu i odetchnąłem z ulgą widząc rano wesoło szturchających się i żartujących pracowników kolei.

Wot kak. To tyle głębokiej filozofii z mojej strony.
Ali, Yusuf, Matka Roku 19xx, służąca z córką.

Mahdiyar znaczy brat Mahdi.

Panstwo Sadowscy.

Druzja.

Rowerowcy.

Bakpakerzy go mac.

Lokalesi.



 

A teraz jeszcze słowo praktycznie.

Niektóre ciuchy powoli zaczynają się kończyć. Szczególnie białe tiszerty to był błąd. Po praniu, najczęściej ręcznym, w mydle jeleń i zimnej wodzie oraz przy poziomie kurzu jaki tu się trafia i noszeniu czasem non stop przez 2-3 doby, już dawno nie są białe. Świetnie sprawdza się ręcznik szybkoschnący i mały psikacz do odkażania rąk (dzięki Asiu W.) Zajebistym wynalazkiem jest Kindle, dzięki któremu mam parę kilogramów mniej papieru w plecaku i nadrabiam zaległości w literaturze klasycznej oraz w angielskim (dzięki Asiu K.). Uzależniłem się od ajfona. Ścierwo jest mega wciągające, ale i przydatne w podróży. Nabawiłem się przez niego choroby wi-fi  (dzięki koleżanki i koledzy).

I jeszcze rosyjskiego bardzo chcę się po powrocie zacząć uczyć. Liznęło się trochę w podstawówce, bo byłem ostatnim rocznikiem, który miał obowiązkowy, ale od tamtej pory już nic. Tutaj po 20 latach przemówiłem. Uwielbiam ten język. Strasznie bawi mnie mówienie w nim. Jakaś rubaszność tego języka. No i ważna jest świadomość, że w tak wielu krajach mogę się w nim dogadać, kto wie może nawet pomieszkać gdzieś i popracować. Na razie jednak jedynym moim sukcesem jest akcent. Po pierwszych kilku słowach wiele osób myśli, że jestem Rosjaninem. Niestety po drugim trzecim pytaniu zmieniają zdanie.

Sniadanie.

Ojczyzna.

 


Na koniec musi być słowo o klapkach. Zdarłem pierwszą parę. Moje zajebongo quiksilvery wytrzymały dwa miesiące podróży, 2 poprzednie krótsze wyjazdy i 2 lata wcześniejszego ad hocowego używania. Teraz postanowiłem skorzystać z dobrodziejstwa tutejszych bazarów, po części dla testu. Aby zweryfikować ile dopłacamy za samą markę. W końcu te markowe rzeczy też są produkowane w Chinach, Wietnamie, itp. No i zakupiłem nowe adiki na bazarze w Szymkencie. Kosztowały jakieś 8 pln. Guillaume powiedział, że są wyjątkowo brzydkie. Muszę przyznać, że są też dość niewygodne. Ale tu chodzi głównie o stronę praktyczną. Mają mnie skutecznie ponieść.


Uwaga, konkurs!
Może uda się wywołać trochę interakcji. Proszę o typowanie ile wytrzymają nowe klapki. Tego, kto trafi czeka nagroda, którą obiecuję przywieźć. Mogą to być na przykład pamiątkowe klapki. Odpowiedzi proszę wrzucać w komentarze.


Nowe Adiki.

4 komentarze:

  1. Zawsze lubiłem konkursy. 20 sierpnia będzie ostatnim dniem życia tych klapek. Info dostałem z pewnego źródła (Dymitrij), które kontroluje produkcję klapek w tym rejonie. Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  2. wyglądają solidnie - wytrzymają do połowy września. w końcu to adadis!

    OdpowiedzUsuń
  3. no to zrobiło się na blogu osobiście, rzec można intymnie..

    adadis, adidas, adonis - wszystko jedno, daję im jakieś dwa miesiace, pozniej zostana zamienione na mandzurskie trzewiki

    ps. uprasza się autora bloga o fotki wschodnich piękności, chyba jakieś tam sie trafiają...

    OdpowiedzUsuń
  4. Na zachete dodam tylko, ze dostalem jeszcze dwie odpowiedzi na maila, od niesmialkow i nieumialkow - 1,5 miesiąc i 2 miesiące.

    OdpowiedzUsuń